zaglądaliście tu :

czwartek, 3 listopada 2011


- jesteś nikim ! - krzyknęła do chłopaka o imieniu Niki ;D


siedziałam u przyjaciela wraz z Jego kumplami, pijąc wódkę. posiadówa się rozkręciła. jakoś około 1 w nocy, ktoś zadzwonił do drzwi. biorąc piwo do ręki krzyknęłam: ' otworzę ' - udając się na korytarz. gdy otworzyłam drzwi moim oczom ukazała się policja. przywitali mnie po nazwisku - dobrze mnie już znali, z racji iż jeden z Nich był Naszym byłym dzielnicowym. patrzyłam na Nich dość mocno zajebanym wzrokiem. weszli do środka, wołając właściciela mieszkania. gadka szmatka, tere fere, gdy nagle słyszę z ust kumpla: ' zamknij dupę, i załóż kaganiec na ten pierdolony zafajdany pysk'. popatrzyłam na Niego zszokowana, po czym ledwie wydusiłam z siebie: ' Gracjan, popierdoliło Cię'. nie minęło pięć minut, gdy siedział już w radiowozie. i może byłoby to dziwne, straszne i wgl, gdyby nie fakt, że On miał z tego zajebisty ubaw, a my chwilę po tej akcji wróciliśmy do robienia kolejnej 0,7.




huja o nim wiesz , nic o nim nie wiesz . nie wiesz , bo widziałaś go tylko jak się uśmiechał . a co z drugą stroną medalu ? tak , ona też jest . nigdy nie słyszałaś jak płakał chociażby do słuchawki telefonu . nie widziałaś jego popuchniętych i zaczerwienionych oczu , z których ciekły łzy nie zatrzymując się nigdzie po drodze - one głośno spadały na ziemię , jakby ważyły tonę . nie otworzył się na tyle przed tobą . nie pokazał ci tego , co w nim najpiękniejsze , tych szczerych uczuć , które chowa w sobie gdzieś głęboko . nigdy tego nie zapomnę . nikt tak nie płacze - tak szczerze i boleśnie . przeze mnie .




zabrał mnie ze sobą, choć wiedział, że powinnam iść w przeciwną stronę. odciągnął od marzeń, pasji, ulubionych smaków, książek, filmów, przyzwyczajeń. zabrał mnie do swojego świata, gdzie w powietrzu kłębiła się woń spalanego tytoniu, a po kątach walali się zapici goście. nie chciał, lecz nieugięcie we łzach dalej prosiłam o Jego obecność.




znasz moje imie nie moją historie .







nie lubię siebie takiej.



nie oglądam Twoich zdjęć, bo brakuje mi odwagi.




Nie szukaj ideału. bo ideałów nie ma. Znajdź kogoś, kto zdenerwuje Cie jak nikt inny. kogoś, czyj dotyk sprawi, że odlecisz do innego świata. Przy kim nie będziesz chciała udawać nic. ♥




karcące spojrzenie nauczycieli, urywane wzdychania rodziców, oraz reszty rodziny. zapewnienia, że tak tylko zniszczę sobie życie i przypuszczenia, iż się pogubiłam. zapewne woleliby jakiegoś poukładanego faceta, który ogarnie mnie już na początku vixy, po czym do samego końca bezustannie będzie zabierał mi każdego szluga, czy piwo, jakie wpadną mi w ręce. moje serce? może uzależniło się od nikotyny, może od silnej woni Jego perfum - bez różnicy. był fundamentem na którym budowałam życie.




Nie powinniśmy tęsknić za ludźmi, którzy mają nas w dupie. 





Łączyło nas tak mało, a dzieliło wszystko.




Wiem, że nie potrafiłam cie docenić, gdy byłeś blisko. 




pierwszy etap - wyciągam książki, w których jest zadanie domowe i zeszyt, w którym mam je odrobić. ponownie siadam na komputer, twierdząc, że nie chce mi się myśleć, tym bardziej jeśli chodzi o matematykę. etap drugi - otwieram książkę na stronie, na której znajduje się zadanie, czytam jego treść i twierdzę, że go nie rozumiem, po czym ponownie siadam przed komputerem. etap trzeci - staram się rozwiązać zadanie, jednak nic mi z niego nie wychodzi,więc włączam monitor i nadal przeglądam strony internetowe. etap czwarty - dochodzę do wniosku, że przepiszę od kogoś w szkole.




jak widzę na szkolnym korytarzu te fałszywe mordy, to kurwa powstrzymuję wymiot.




nie ogarniam fizyki. nie wiem na czym polega energia mechaniczna, potencjalna, ani kinetyczna. nie wiem do czego służą maszyny proste i nie wiem jaka jest zasada zachowania energii mechanicznej. nie wiem nic, serio. i nie chodzi mi tu tylko dział o energii, ale o każdy jeden jak np. elektrostatyka czy prąd elektryczny. każdy jeden temat z tego przedmiotu jest tak samo popierdolony. jakim kurwa prawem z zadania, w którym jest jedna liczba wychodzą pierwiastki ? po chuj jest tam tyle wzorów ? po chuj w ogóle jest ten przedmiot, skoro większość uczniów go nie trawi ? ogłaszam, iż jestem jak najbardziej za ogłoszenie tego przedmiotu nieobowiązkowym. dziękuję, to tyle w tym temacie, pjona. 





Mam ochotę zrobić Ci wjazd na chatę i wykurwić ostrą szmatę. 



napisałam. czułam, że nawet jego telefon był zdziwiony 




byłam mała,wiele razy upadałam na beton pod blokiem, krew lała mi się z kolan jak skurwysyn, ale mimo wszystko wstawałam i biegłam do piaskownicy, kilka lat później do powstania z upadku motywował mnie Eminem, kilka jego wersów w ciągu jednej nocy i następny dzień był od nowa, szczęśliwy z uśmiechem na twarzy. jeszcze nie tak dawno pomagała mi amfetamina, zaczęła z czasem wywoływać ten cholerny uśmiech i sztuczną radość, ale popadałam w uzależnienie, a do tego doprowadzić nie mogłam. dawno temu, jak przez mgłę pamiętam, że jeszcze między tymi wydarzeniami bywałeś i ty, pomagałeś mi ogarnąć to wszystko i dać cholerną nadzieje na lepsze jutro. a dziś? nic, kompletnie nie działa nic, nie docierają do mnie słowa rodziców, muzyka zaczęła mnie momentami irytować, na używki nie mam pieniędzy, a dla ciebie nie mam serca i wymagań. trudno, przyszło mi umierać w samotności, bezradności i za dużej koszulce.



-ktoś musi Cie pilnować -i na nieszczęście trafiło na Ciebie? - czy ja wiem czy nieszczęście




codziennie słyszę jak złą i beznadziejną córką jestem. codziennie wmawiają mi, że nie dam rady - a ja z każdym dniem coraz bardziej obalam ich tezę, pokazując na co mnie stać. codziennie mówią mi: ' do niczego w zyciu nie dojdziesz ' - a ja wiem, że będą ze mnie ludzie. codziennie próbują mi podciąć skrzydła, a ja dzięki temu wzbijam się ku górze. 




siedziałam przy oknie z kubkiem gorącej herbaty, który ogrzewał mi dłonie, wsłuchując się w melodię Yiruma - Kiss the Rain, która zagłuszała ciszę panującą w pokoju. przyglądałam się ciemności, która panowała za oknem. ten dziwny stan, w którym w tamtej chwili byłam...nie potrafię go opisać. smutek, żal, samotność, płacz. to wszystko dusiło się we mnie, burzyło mnie wewnętrznie. nie posiadałam nawet garstki siły, żeby wstać, otrzeć łzy i powiedzieć KONIEC, ZACZYNAM ŻYĆ JAK NORMALNA NASTOLATKA. nie umiałam zrobić tego sama. potrzebowałam drugiej osoby. potrzebowałam kogoś, kto by mnie z tego bagna wyciągnął. niestety wtapiam się w nie coraz bardziej. zawsze jak ktoś się pojawia, jestem już prawie na ziemi, ale pod koniec poddaje się i odchodzi. nie zostawia przy mnie nawet małej gałązki, dzięki której mogłabym się uratować. jedyne co zostaje mi po danej osobie, to rozpacz i żal do samej siebie, że nie potrafię nikogo zatrzymać przy sobie...




Wódka była tej nocy jak tlen, pozwalała oddychać.




A ty SZMATO, wystarczy że przechodząc obok mnie z tym swoim bożal się boże Lovelasem, popchniesz mnie z bara, albo chodźmy krzywo na mnie spojrzysz to przysięgam ci, że z tego cmentarza już nie wrócisz.




- Cześć tato - Hej - Wystąpie w MTV ! - To świetnie , w jakim programie ? - 16-latki i ciąża - WTF ? ;o





nie robię słodkich minek do każdego chłopca w szkole, nie udaje, że nie wymawiam 'r', nie chichoczę się z innymi pustymi laskami na każdej przerwie, a jak już kogoś przytulam to jest to w ostateczności moja przyjaciółka, która wyrywa mi ciastko i mówi 'liczysz kalorie, nie możesz tego żreć grubasie' . Więc na jakiej podstawie koleżanko mówisz o mnie 'pusta idiotka?' . Nie bardzo mam ochotę słuchać Twoich wyjaśnień w sumie, mam w dupie.








- pokaż. - polecił wyjmując mi z rąk stary album, kiedy właśnie układałam go, wraz z pozostałymi w szafce. wstałam z podłogi, a kiedy otwierał pierwszą stronę umiejscowiłam się na łóżku tuż za Nim, opierając bez słowa policzek o Jego szerokie plecy. - kto to? - zagadnął, jakby nieobecny, wskazując na jedną z pożółkłych fotografii. zadawał kolejne pytania, a ja automatycznie odpowiadałam, wplatając pomiędzy imiona i korzenie rodzinne, krótkie historie. w końcu przerwał tą rutynę. - chciałbym mieć coś takiego. jakąś pamiątkę, po babci, dziadku, i innych. - nie odpowiadałam czując jak bierze głęboki oddech, co było oznaką, iż nie skończył. - um, kicia, obiecaj mi, że za kilkanaście lat to ze swoim dzieciakiem będę tak siedział, omawiał zdjęcia, a gdy wskaże na Twoje pytając, co to za piękność, zaśmieję się, mówiąc, że jego mama. moja żona.




weszła na cmentarz. było ciemno, ale znicze oświetlały każdy grób. gdzieniegdzie słyszała ludzkie kroki. szła powoli. zatrzymała się przy pewnym nagrobku. uklęknęła, położyła białą różę i przeżegnała się. wzrok zwróciła na napis, który znajdywał się na tablicy. w tym samym momencie, łzy poleciały jej z oczu i mimowolnie zamknęła powieki. przez jej ciało przeszły dreszcze. zrobiło jej się zimno. wstała i usiadła bliżej. 'tak bardzo bym chciała, żebyś tu jeszcze była, wiesz? tak bardzo za tobą tęsknie. bez ciebie to nie jest to samo. nie umiem być szczęśliwa. już nic mnie nie cieszy tak jak kiedyś. każda, nawet najmniejsza rzecz, mi o tobie przypomina. ogromnie dużo dla mnie zrobiłaś, wiele poświęciłaś. teraz jestem sama. tato nadal pije. nie wiem gdzie jest i co robi. nie chcę wiedzieć. to tak naprawdę nie jest mój ojciec. to ty zawsze pełniłaś w domu rolę ojca i matki. tylko ty mnie wychowałaś. nigdy ci za to nie podziękowałam nigdy nie miałam odwagi, żałuję. później wszystko działo się tak szybko, zabrakło mi czasu. gdybym tylko wiedziała co cię czeka...gdybym tylko wiedziała co się stanie powiedziałabym ci o wszystkim, naprawdę. przepraszam jeśli kiedykolwiek się zraniłam, powiedziałam coś złego. nie chciałam. nigdy nie chciałam cię zranić. tak bardzo chciałabym cofnąć czas...kocham cię, mamo' - powiedziała. cała się trzęsła. nie potrafiła opanować emocjo. wstała i zaczęła biec w stronę wyjścia. nienawidziła siebie, nienawidziła życia. nie potrafiła pogodzić się z tym co przyniósł jej los. była za słaba, żeby to udźwignąć, po prostu. 





sześciogwiazdkowy skurwiel.




szłam spokojnym krokiem ocierając co chwilę spadającą z policzka łzę. podeszłam do grobu, który jak dotąd był dla mnie niczym wyzwanie. spojrzałam na osobę klękającą przy nim, która przez łzy coś do siebie mówiła. - jestem bezsilna. tylko modlitwą do Boga mogę cokolwiek zdziałać. wiara, to jedyne co mi pozostało. - powiedziała pozostawiając mnie sam na sam z ciszą wokół świetlistego pomnika. - widzisz, gdybyś tu był, wszystko byłoby łatwiejsze. ten pijany skurwiel powinien tu leżeć , nie Ty. - mówiłam łykając łzy. w końcu nie wytrzymałam . z kieszeni płaszczyka wyciągnęłam paczkę ostrych żyletek. wyjęłam jedną z nich podciągając ku górze rękawy. - dziewczyno, nie warto. jeśli Go kochasz tak mocno, to daj mu to poczuć. choćby miał patrzeć na tę miłość tam z góry. - powiedział do mnie pewien mężczyzna. - kocham. dlatego chcę tę miłość dawać mu tam. - wyszeptałam patrząc na krwawiącą dłoń. 



prędzej czy później los się odwróci.




uwierz, że pomimo wszystko, nigdy nie będziesz mi obojętny




podziwiałam Go. potrafił każdego dnia czerpać radość z życia. z wszystkich sytuacji umiał wyjść z honorem. nie był egoistą, czy jakimś ponurakiem. to człowiek towarzyski, sympatyczny , a zarazem łatwowierny i ufny. potrafił codziennie wstawać sam, robiąc sobie śniadanie. wytrzymywać cholernie trudne kłótnie z ojcem. wysłuchiwać doczepek ze strony wrogów. a dziś, poszedł na grób zapalając znicz i z czystym sumieniem powiedział ' daj poczuć, że czuwasz, mamo. '





wiedz , że tak kurewsko cię nienawidzę za to , jak spieprzyłeś nam po całości życie . za tą każdą łzę matki z twojego powodu , za te jej nieprzespane noce , za to , że sama dawała radę nas wychować chociaż życie nie raz ją skopało po tyłku , za to , że tylko ona , tak TYLKO ona , BEZ ciebie nas wychowała , może nie jesteśmy idealni , zwłaszcza ja ale kurwa żyjemy na tym pierdolonym świecie pełnym takich sukinsynów jak ty . dzisiaj żałuję , że kilkanaście lat temu nie wywaliła cię na zbity pysk z tego domu , wiesz . wolałabym żyć do tej pory bez ojca niż patrzeć jak ona cierpi widząc cię każdego dnia .





Ze szmaty jedwabiu nie zrobisz. Tak samo jak z chuja faceta. Proste.





Jaki uśmiech, taki właściciel.




Jebie mnie co o mnie myślisz, mnie się kocha albo nienawidzi.





Kocham być bezczelna, uwielbiam pokazywać niezależność.




siedzę ze łzami w oczach, obgryzając paznokcie ze strachu.trzęsę się. moje ciało całe drży. wstaję. chodzę po pokoju. staję przy oknie. nie wiem co ze sobą zrobić. chowam twarz w swoje zimne dłonie. miliony myśli przechodzi mi przez głowę. nie odpisuje. nie odbiera. ma wyłączony telefon. jestem bezradna. boję się. bardzo się boję. znam go doskonale. wiem do czego jest zdolny, a ja nie mogę teraz nic zrobić. nie mogę go przed niczym powstrzymać, coś mu wytłumaczyć. obecnie nie mogę nic. a jeśli się coś stanie? jeśli on już nie żyje? nie. to niemożliwe. muszę nabrać optymizmu ale jak ? wystarczy ułamek sekundy, jedna chwila, jeden moment a on może zniknąć ...



ja do ciebie z sercem, a ty do mnie z chujem






chciałabym aby ktoś z Nich kiedyś stanął obok i powiedział, że decyzja Boga była słuszna.




wiesz w czym tkwi problem ? w sentymencie , kurwa .




mimo to, że mówię 'okey', 'rozumiem', za chuja Cię nie ogarniam.





nie wiesz jak to jest wracać do tych pustych miejsc, które jeszcze kilka lat temu były wypełnione miłością. jak to jest wchodzić do kuchni nie widząc już tej samej osoby przy stole. jak to jest na kanapie w salonie witać już kogoś innego. jak to jest być upominanym o ściągnięcie butów przez osobę, która wcale nie powinna tego robić. nie wiesz, jak to jest szanować Ją jako matkę, więc nie mów mi ' mała, przyzwyczaisz się ' . Ja po prostu całe serce oddałam komuś, kto był tego wart i kto wziął je ze sobą do nieba .





o moje źrenice będą odbijały się miliony kolorowych zniczy. pójdę tam sama, gdy już będzie cicho i pusto. gdy to miejsce przestanie być przeludnione. zapalę kolejna lampkę w kształcie serca i starannie położę ją na jednym z wolnych miejsc. uklęknę , nie dlatego, że muszę , ale na sam widok kolana same nie wytrzymają tego napięcia. spróbuję wydusić z siebie choć krótką modlitwę o jaką od dawna zabiegam, ale wiem, że nie dam rady wypowiedzieć żadnych słów. łzy wypowiedzą się za mnie, znów podejdzie jakaś przypadkowa osoba i spyta, czy wszystko w porządku. ale nie zaprzeczę, przytaknę mówiąc żeby zostawiła mnie samą. i znów najbliższe kilka godzin poświęcę na zadręczaniu się, na proszeniu Boga, albo i przeklinaniu Go. na braku możliwości podziękowania Jej za dotychczasowe dzieciństwo. za zbyt szybką śmierć. za nie wykazanie się w zupełności, jako Matka. po prostu dziś duszą umrę razem z Nią. 



bałam się tam podejść i spojrzeć w oczy Jego rodzinie. bałam się zapalić znicz, który miał symbolizować moją pamięć. bałam się kolejnej kłótni z ludźmi dookoła. podeszłam bliżej i klękając, łzy mimowolnie popłynęły mi z oczu. Jego mama podeszła ciepło mnie przytulając. ' pamiętaj, że wciąż jesteś dla mnie jak córka ' , powiedziała po czym została odsunięta przez głowę rodziny - ojca. ' jak masz czelność się tutaj pokazywać ? to nie On powinien tutaj leżeć, tylko Ty. Ty miałaś gnić w tym piachu, to Ciebie miała witać i żegnać tutaj rodzina. ' . wstałam, pogardliwie patrząc Mu w oczy. ' kochałam Go ' szepnęłam, po czym przebijając się przez tłum ludzi uciekłam jak najdalej. 







przyszliśmy na grób Jego przyjaciela.na ławce siedziała Jego matka.przywitaliśmy się,a po chwili Damiana wzrok utkwił w zdjęciu człowieka,który był dla Niego jak brat.stał,modląc się.kobieta, która siedziała na ławce podniosła się,i łapiąc Damiana pod rękę ze łzami w oczach spytała: 'Damciu,dlaczego? byliście jak bracia '.milczałam-widziałam smutek rysujący się na Jego twarzy.'nie wiem dlaczego.wiem jedno,to ja powinienem tu leżeć,nie On'-powiedział,po czym pożegnał się,wziął mnie za rękę i udał się w kierunku bramy.nie odzywałam się nic-widziałam jak gubi się we własnych myślach,jak zżerają Go wyrzuty sumienia.'powinno mnie tu nie być,rozumiesz?kurwa,czemu On'-wydukał,zalewając się łzami jak dziecko.kucnął,zapalając fajkę i patrząc w ziemię.przytuliłam Go najmocniej jak mogłam,po czym cicho dodałam:'na pewno chciałby abyś wykorzystał jak najlepiej to życie'.spojrzał na mnie, podniósł się i dodał:'gdyby nie Ty,obchodził bym to święto razem z Nim,tam na górze'.|









a gdy papieros gaśnie co począć dalej? odpalić kolejnego czy męczyć się z tym gównem na żywca?




nie sugeruję, że powinieneś, ale mógłbyś.




Już nie jedan raz się przejechałem na osobie zaufanej. 



nie ciesz ryja . są dla Ciebie mili , bo coś chcą . 





Mikołaju, ja pod choinkę poproszę, tego chłopca o czekoladowych oczach, o którym co noc śnie.



dziś wejdę w jedno z tych miejsc, które dotychczas były dla mnie czymś niemożliwym. z oparciem wielu przyjaciół przekroczę próg jednego z większych cmentarzy w tym mieście. sprawnym krokiem będę dążyła w jednym, upragnionym celu. jesienne liście gdzieniegdzie będą mi uniemożliwiały przejście, ale to nic - powiedziałam sobie, że muszę. a gdy już dojdę pewnie będą próbowała się wycofać. spojrzę na wyryte inicjały na grobie i padając głośnym szlochem w ramię jednego z przyjaciół, spytam ' dlaczego ? 




Brakuje mi go choć tak często mnie ranił.





-to gimnazjum jest na ulicy KEN'a? -nie kurwa, barbi. 





wiesz co jest najgroźniejsze w tym, że żyje? fakt, że kiedyś umrę, że opuszczę to wszystko i pewnie będę szczęśliwa, ale istnieje też taka możliwość, że właśnie w ostatniej sekundzie życia docenię to co miałam.




żyj, a nie istniej.



Określ się, człowieku. Jesteś lub Cię nie ma.





nie, nie pokłóciliśmy się, my się rozpadliśmy.



czy jesteś szczęśliwy? jestem ciekawa. ale nigdy już nie zapytam.



cofnęłam zegarek o godzinę wiem co to podróż w czasie, dziwko!






spędzasz z jednym wujkiem całe swoje dzieciństwo , traktujesz go jak brata , nie opuszczasz go ani na krok , zasypiasz i budzisz się w jego obecności , spędzasz z nim tyle wspaniałych chwil na których myśl wielki uśmiech przychodzi sam na twarz . wyjeżdża za granicę , pierwsze tygodnie to dla ciebie prawdziwe piekło , tęsknota nie daje normalnie funkcjonować . czekasz wytrwale na jego powrót ale z czasem oddalacie się od siebie , poznaje dziewczynę z którą kilka lat później bierze ślub i która zmienia go w zupełnie innego człowieka , ponownie wyjeżdża za granicę tym razem z nią , mimo wszystko ciągle czekasz na powrót nie mogąc się doczekać w końcu przychodzi ten długo oczekiwany dzień , wchodzi w drzwi uśmiech nie może ci zejść z twarzy witasz go radosnym 'Kamcio mój kochany' a on? rzuca marnym 'cześć mała' i mijając cię idzie do nowej siostrzenicy którą nosząc na rękach zachwyca się jak kiedyś mną . łzy napływają do oczu ale siedzisz twardo udając , że jest okej .




Usiadł na schodach starego opuszczonego budynku. Chowając twarz w dłoniach przeklinał świat. Przeklinał Boga za to co zrobił. Nie wysłuchał, nie dał szansy uwierzyć, że będzie dobrze. Bez jakichkolwiek skrupułów zabrał ja mimo tego, ze tak dzielnie walczyła. Wszystkie przepłakane noce i jej krzyk odbijający się echem w jego sercu pozostaną nierozłączną częścią jego życia. Płynące po policzkach łzy, nieuleczalna rana na sercu i widok jej leżącej na szpitalnym łóżku. Drżącymi wargami, ostatkiem sił wyszeptała "nie zapomnij o mnie !". 





- Zapomnisz mnie ? - Prędzej zapomnę jak się oddycha. ♥




pragnę , żeby się odezwał ale przysięgam , że jeśli już zobaczę wiadomość od niego po przeczytaniu treści po prostu schowam telefon do kieszeni i jak gdyby nigdy nic wrócę do poprzedniego zajęcia . niech zobaczy jak to jest kiedy czekasz na ruch drugiej osoby a ona milczy bo woli siedzieć przed telewizorem z kumplami popijając kolejne piwo .





mam dosyć ciągłego sprawdzania telefonu czy przypadkiem nie napisał , oglądania romantycznych filmów gdzie zawsze wszystko szczęśliwie się kończy , wpieprzania czekolady i picia kakaa , dosyć mam ciągłych łez i myślenia o nim , słuchania piosenki która mi go przypomina i czytania starych smsów od niego , codziennie jest to samo . zastanawianie się czy napisze i ciągłe czekanie bez skutku a następnego ranka ryczenie w poduszkę i duszenie się tęsknotą . nie kurwa , tak nie będzie , nie będę przez niego cierpieć i czekać aż w końcu sobie o mnie przypomni i napisze to jebane 'hej skarbie co się nie odzywasz? ;* ' to ja mam za nim biegać? ni chuja. 



a dziś, drugi rok z rzędu - kupił czerwonego znicza, i czerwoną różę. stanął nad grobem, wpatraując się w tablicę. stałam wtulona w Niego, czując na swoich policzkach - Jego łzy. nie mówiłam nic. to to miejsce, ta chwila - w której zawsze pozwala sobie na to by zapłakać. zapala znicz, po czym przytulając mnie mówi: ' to ja powinieniem tu leżeć'. spogląda jeszcze raz na grób przyjaciela, po czym odchodząc z uśmiechem na twarzy mówi pod nosem: ' tylko nie pij tam dużo stary'. i choć wiem, że choć Go już nie ma - Damian codziennie wieczorem, siedząc na ławce obo Jego grobu, opowiada mu swoje życie.|




A jeśli powiem , że kogoś kocham . Domyślisz się , że chodzi o Ciebie ?




ambicje rodziców często krzywdzą psychikę dzieci.




- Zazdrość ? - Nie co ty. Ja zawsze rzucam talerzem w laskę która się przystawia do mojego chłopaka. To taka gra.. wiesz orient.




- cięłaś się! - krzyknął patrząc na moją rękę. - naucz się odróżniać zadrapania żyletką od pazurów kota. - syknęłam wyrywając rękę. - nie ściemniaj. - podniósł głos. - rozmawialiśmy na ten temat, powiedziałam Ci że z tym skończę i mówiłam , że jeśli będę chciała się ciąć dzwonię do Ciebie i zaraz jesteś u mnie , pamiętasz? - zapytałam. - pamiętam. - przytaknął. - więc gdybym się chciała ciąć to poprosiłabym Cię , żebyś przyszedł i pomógł mi z tym problemem ale nie dzwoniłam bo nie było powodu. nie ufasz mi. - dodałam po chwili. przytulił mnie mocno całując w sam środek czoła. - a ty co masz na ręce? ciąłeś się? - zapytałam przerażona, zasłonił rękę rękawem od bluzy. - bawiłem się z Twoim kotem. - zaśmiał się cicho. 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz