zaglądaliście tu :

czwartek, 18 sierpnia 2011

być takim małym dzieckiem , które więcej czasu spędza na dworze , niż w domu . biegać każdego dnia z patykami i udawać , że jest się najlepszym na świecie miszczem . dostawać dwa złote od ciotki i wujka , a potem siedzieć na puchatym dywanie i myśleć , że za te pieniążki można wykupić wszystkie lody i żelki w pobliskim sklepie spożywczym . każdego dnia mieć na koncie kilka wypadków , z których i tak wyszło się bez najmniejszego uszczerbku na zdrowiu , latać z poobdzieranymi kolanami i łokciami . uciekać mamie , która będzie chciała nas zaciągać do łazienki żeby wymyć te czorne ręce i stópki . mieć do wszystkiego zawsze siły i energię i cieszyć się na wieść , że za dwa tygodnie pójdzie się do zerówki . kochać świat tym maleńkim serduszkiem i nie mieć na nim ani jednej blizny po ranie szarpanej od drugiego człowieka .



a gdyby miało nie być jutra? gdyby świat miał zniknąć już dziś? co bym zrobiła? powiedziała ostatni raz rodzicom jak bardzo ich kocham, podziękowała za przepiękne dzieciństwo i ostatni raz się do Nich przytuliła. poszłabym na cmentarz - usiadła na ławce, spojrzała na zdjęcie brata i powiedziałabym jak bardzo mi Go brakuje. zdobyłabym nazwisko tego pierdolonego lekarza, i z uśmiechem na twarzy wjebała mu pocisk w sam środek serca, serdecznie Go przy tym pozdrawiając. zadzwoniłabym do Ciebie - i powiedziała jak bardzo Cię kocham, a zarazem nienawidzę, bo tak wiele dla Ciebie poświęciłam. oznajmiłabym Ci , że nigdy w życiu nikt nie był dla mnie tak ważny, i dla nikogo nie zrobiłabym tak wiele. rozłączyłabym się, mówiąc, że mimo tego wszystkiego - nigdy, nawet na sekundę moje uczucie do Ciebie nie wygasło. na końcu poszłabym do przyjaciół, i pijąc z Nimi ostatni łyk piwa powiedziała im , że bez Nich nigdy nie dałabym rady, jednocześnie dziękując , że zawsze przy mnie byli. 


idiotyzm to fucha facetów .






 zawsze trudno będzie mi uwierzyć w to , że kocha mnie ktoś taki jak Ty .



ja nie oczekuję od Ciebie codziennych spotkań, dzwonienia do siebie co godzinę, pisania non stop smsów, romantycznych kolacji, braku kontaktu z kumplami, nie picia alkoholu, nie palenia papierosów - ja oczekuję od Ciebie tego byś był, tyle.


uwielbiam drżeć się na pół blokowiska, do gostków siedzących na ławkach 'matka wie, że ćpiesz?' z balkonu, przy tym zastanawiając się jak ja później się tam pokażę.




tylko z Nimi zamiast spać, rzucamy się na siebie na łóżku, przy tym łamiąc sobie wszystko co popadnie. to z Nimi wkręcamy sobie jakiś beznadziejny humor, siedząc zdołowane i płacząc. to z Nimi drżemy się przez pół miasta 'siema laska,super blondi' widząc się z daleka. to z Nimi wchodzimy przebrane za plastiki na cpn, po wódkę. to z Nimi płaczę ze śmiechu, ale też gdy jestem smutna. to im potrafię powiedzieć tak wiele - i wiem , że mnie zrozumią. to je uwielbiam ponad wszystko, kocham bardzo mocno i nigdy nie pozwolę ich tknąć!


' pamiętasz kiedy pierwszy raz zwróciłaś na Niego uwagę?' - spytała koleżanka, biorąc łyka piwa. odstawiłam swoją puszkę, spojrzałam w ziemię i uśmiechnęłam się do siebie.' czy pamiętam ? nigdy nie zapomnę tego spojrzenia, a po chwili zakłopotania. tego pięknego uśmiechu, który zwalał z nóg. luzu z jakim się poruszał, tego jak był ubrany i jak pachniał. pamiętam nawet gesty jakie wykonywał rękoma. a Ty jeszcze pytasz czy ja w ogóle pamiętam ? prosze Cię' - powiedziałam, zamyślając się i dochodząc do wniosku, że nigdy w życiu nie uda mi się Go wyrzucić z pamięci.



zawsze fascynowało mnie Jego podejście do życia i styl bycia. uwielbiałam wpatrywać się, gdy szedł ulicą w jaskrawej bluzie i ogromnych dresach i onieśmielał wszystkie laski uśmiechem. kochałam pewność siebie w Jego zielonych tęczówkach, gdy mówił : ' Ja? Ja tego nie zrobię?'. przywykłam do Jego arogancji, którą czasem wręcz mnie miażdzył. oswoiłam się z krzykiem, i rozwalaniem telefonów i nadgarstków o ścianę, gdy coś było nie tak. wielbiłam gdy mówił 'wyjebane, i tak lepiej na tym wyjdę'. lubiłam chodzić przy Jego boku i spoglądać na wszystkie laski, które mierzyły mnie z zazdrością. kochałam Go cholernie, znienawidziłam gdy powiedział: ' wyspy, dostaję bilet w jedną stronę' - zostawiając mnie



a jeśli jesteś tylko znajomym - ja nie zapytam jak u Ciebie. nie powiem Ci paru słów na pocieszenie. nie dam Ci konkretnej rady, by pomóc w tym jak masz postąpić. rzadko kiedy znajdę dla Ciebie czas. nie podzielę się z Tobą powodem mojego uśmiechu. tak, ja jestem straszą egoistką wobec ludzi, którzy nie znaczą dla mnie tyle co przyjaciele. a uwierz, mało jest takich.



pokasowałam wszystkie zdjęcia, które lubiłeś - taka moja mała zemsta. w sumie nie wiem co mi to dało, ale ulżyło.


ile bym nie wpierdalała i tak nie pójdzie w cycki.



Podobno, miałeś nie umieć beze mnie żyć.



dopiero wczoraj dotarło do mnie, że żałuję. żałuję tego, że przestałam z Tobą rozmawiać, pisać. żałuję że tak z dnia na dzień straciłam z Tobą kontakt, że udało mi się o Tobie zapomnieć. bo wczoraj, wczoraj Cię zobaczyłam, i te wszystkie uczucia, wspomnienia, rozmowy sprzed roku - wróciły.



Po alkoholu mówimy głupoty. Szkoda, że najczęściej te głupoty to szczera prawda...




gdy widzę, że rozmawiasz z jakąś dziewczyną momentalnie się na nią 'krzywo patrzę' . ciekawe czy robisz to samo, gdy widzisz, że zaczepia mnie jakiś chlopak.



za każdym razem kiedy odjeżdżał spod mojej klatki przeżywałam koszmar. tamtego razu zażartował : -dawaj buziaka kochanie, może ostatni raz.- z naburmuszoną miną nastawiłam usta a gdy już siedział na motorze rzucałam mu swoje odwieczne zdanie:- jedź ostrożnie. - tamtej nocy nie napisał jak zawsze ' już jestem w domu.' był tylko krótki telefon od jego kolegi. słyszałam pojedyncze słowa. jakiś wypadek , rozbity motor, osobowe auto, poślizg. nagle mdłości, słabość, i przeogromna panika. pamiętam uspokajanie mnie przez tatę, kiedy tej deszczowej nocy pędziliśmy do szpitala. zawalił mi się świat, gdy zobaczyłam go nieprzytomnego podłączonego do aparatur, z bandażem na głowie , przez który przedzierała się krew . złapałam go za dłoń , modliłam się i szlochałam , żeby wyszedł z tego cało . wtedy najbardziej liczy się nadzieja wiesz ? i ona tym razem nie zawiodła . bo on w końcu otworzył powoli oczy i cicho wyszeptał leciutko ściskając moje palce : - myślałaś , że dla ciebie nie przeżyję ? .





to było jakoś w podstawówce . jeden chłopak przyszedł po mnie pod szkołę . podobał się niemiłosiernie większości dziewczyn w mojej klasie , a wtedy stał oparty o czerwony murek i wypatrywał mnie , kiedy wyjdę przez te ogromne , brązowe drzwi . do dzisiaj pamiętam ten strach , kiedy go zobaczyłam . byłam małą gówniarą , często się zawstydzałam i nie chciałam prowadzać się z żadnymi chłopaczyskami , tak jak inne dziewczyny . ledwo oddałam mu swój plecak , gdy zaproponował , że mi go poniesie . powiedział wtedy : - nie bój się , ja go nie zjem . - i niby to miało rozładować całą napiętą sytuację . nie pamiętam nawet o czym mówił . wiem tylko , że gdy odprowadził mnie pod klatkę i zapytał , o której kończę lekcje następnego dnia , ja w tym całym strachu podałam mu godzinę , a i tak wychodziłam 45 min wcześniej . drugiego dnia zwyczajnie uciekłam . od początku bałam się angażować w jakikolwiek sposób .




już nie sprzątam u siebie w pokoju , bo po co . i tak nie wpadniesz niespodziewanie , nie rozwalisz się na moim łóżku i nie zażądasz wielkiego buziaka . rano nie pociągam rzęs tuszem , bo przecież i tak wiem , że nie spotkam cię przypadkiem na jednej z ulic . zapominam o telefonie , bo przecież już nie napiszesz . zatykam uszy i nie chcę nic słyszeć bo i tak wiem , że już nigdy nie podejdziesz i nie szepniesz : - moja .



uwielbiałam zbliżać swoje do wargi do Jego lekko je marszcząc, zasysając policzki. tak słodko się wtedy irytował z prostym 'skończ z tymi dziubkami, kurwa'.



coś z każdą sekundą coraz bardziej rozrywa Cię od środka i chcesz krzyczeć, wytykać całemu światu, że dosłownie wszystko się sypie, ale milczysz, bo nic, zupełnie nic, żadne słowo, czy gest - nie obrazuje tego, co czujesz. uczucia, które Cię wyniszcza.




jeśli naprawdę nie ma innego wyjścia, i musimy się rozdzielić, puścić swoje dłonie, skierować się w przeciwnych kierunkach - dobrze. tylko nie zapominaj. wspomnij czasem mój śmiech, to, jak czule mnie łaskotałeś, zakładałeś kosmyk moich włosów za ucho i jak zaciskałeś swoje palce pomiędzy moimi. nie zakopuj mnie gdzieś na dnie wspomnień, w najciaśniejszym kącie serca. i choć niewątpliwie wszystko w środku rozpadnie mi się w drobne kawałki - pozwolę Ci odejść, lecz spójrz czasem w niebo, kiedy księżyc będzie lśnił pełnią, i szepcz pod nosem moje imię. usłyszę. sercem.







ostrożnie zbliżył swoje wargi do moich muskając je lekko. - chcę Cię pocałować... - mruknął cicho zatapiając dłoń w moich włosach. nie!, krzyczało serce gdzieś w piersi, znów wszystko wróci, znów odkopie się to, co tak sprytnie ukryliśmy na dnie, znów będziesz Go kochać i nie będziesz mogła żyć bez Niego, będzie sensem każdego Twojego oddechu, znów każesz mi bić tylko dla Niego. przełknęłam ślinę. - całuj.



obiecuję Ci, że za kilka lat wspomnisz mnie, jako największy błąd swojego życia. błąd, który pokochałeś całym sobą, nade wszystko. błąd, który zabrał Ci serce.




stanął w moich drzwiach z udawanym uśmiechem. żadnego 'cześć', 'wejdź' - milczałam wpatrując się w Jego źrenice. i już czułam w sobie, to co On, rozdzierający ból w klatce piersiowej i gulę ściskającą za gardło. krótkie 'a nie mówiłam' cisnęło mi się na usta, jednak zamiast tego sięgnęłam po Jego dłoń i wciągnęłam za nią do środka. znów miał rozerwane serce, które ja musiałam pozszywać, przywrócić mu normalne bicie.





i nawet kiedy byłam zła na cały świat spoglądałam w jego ciemne oczyska i przygarniałam pod kołdrę. zwierzałam się i narzekałam na wszystkich. głaskałam za uchem i przemycałam z lodówki kawałek mięsa dla niego, które miało być na jutrzejszy obiad. śmiałam się kiedy uczyłam go podawania łapy, i kręciłam głową kiedy warczał mi pod biurkiem że wkurza go moja muzyka. karmienie go kolorowym opłatkiem w nadziei że przemówi, i ulga kiedy zjadł moją kanapkę ze szkoły, a ja nie musiałam się martwić że mama znów będzie krzyczeć. był moim czworonożnym przyjacielem, który przeżył ze mną połowę życia, aż nagle jedna, krótka wiadomość. serce, które jeszcze przed chwilą tłukło się w piersi, - nagle stanęło. łzy w oczach i ta chora bezradność, że już nic nie mogę zrobić. że tracę kawałek siebie na zawsze. 



wiem. nigdy nie dorównam jej słodkiemu uśmiechu i zgrabnym nogom. nie zmniejszę się do tych metru sześćdziesięciu, ani nigdy moje błękitne oczy nie zmienią barwy na czekoladowy. nigdy nie będę miała tych różowych słuchawek na uszach, ani różowej koszulki z dekoltem bo jedyne co posiadam tego koloru to bokserki, które chamsko dostałam na któreś tam urodziny od braci. nigdy nie ułożę naturalnie swoich włosów tak jak ona bo idiotycznie mi się kręcą po tacie. nigdy jej nie dorównam, wiem. ale wiesz co? wisi mi to.



choć nie łączą nas wspólne geny, czy chociażby nazwisko - jesteś moją siostrą. przyjaciółką, za którą dam się pokroić. to Tobie szeptałam do ucha swoje nawet najgłupsze tajemnice z dzieciństwa, i to z Tobą ogarniam męskie tyłki na zakupach. to z Tobą jadam frytki na spółkę i latam na koncerty. jednak chwila wystarczyło żebym Cię zawiodła. jedna chwila słabości, która wystarczyła żebym wszystko spieprzyła. żałuję. brakuję mi Ciebie i Twojej nieogarniętej buzi, która zawsze ma masę pomysłów. zrobię wszystko byś mnie przynajmniej spróbowała zrozumieć. zrobię wszystko, aby odzyskać Twoje zaufanie i uśmiech, który będzie mówił 'okej, zgoda. tylko weź się już zamknij'. 





nawet we śnie potrafisz być skurwysynem , gratuluję .



Białe koty - żeby murzyni też mieli pecha. ;p




Policjant zatrzymuje dresiarza jadacego samochodem i pyta: 
- Nazwisko
- Malinowski - odpowiada dresiarz. 
- Adresik 
- Oryginalny! Adidasa!




Mucha ma sześć nóg. Oderwałam musze jedną nogę: - Mucha idź. Mucha idzie. Oderwałam drugą: - Mucha idź. Mucha idzie. Oderwałam trzecią, czwartą, piątą i to samo. Oderwałam musze szóstą nogę: - Mucha idź. Mucha nie idzie. Wniosek: Po oderwaniu musze wszystkich nóg mucha ogłuchła.



Ja to nawet psychiatrę doprowadzę kiedyś do szału :D




dzisiejszy dowód zaufania to podanie hasła na nk czy fb. -.-



Wiesz, jak się robi potwory? Nie? To zapytaj tatusia .



Pan Rozum na lewo, pan Serce na prawo. i kurwa milczeć!




I niech ktoś mi kurwa powie ze RAP to tylko przekleństwa , i szerokie spodnie ! ! ! !



Pyskata to może być dziwka, ja jestem wygadana




puste butelki po tymbarku , paczki po chipsach , śmiech , wygłupy . Świrowanie z przyjaciółmi . Bezcenne .



Zestaw z MC'donalda, lody czekoladowe z bitą smietaną, truskawki ze śmietaną, duża pizze z sosem czosnkowym, pięć butelek arbuzowego tymbarka, i Ciebie prosze. Natychmiast !





Zawsze kiedy odjeżdżał z spod mojej klatki dając mi tego ostatniego całusa na pozegnanie, sztucznie sie usmiechałam, by nie rozpoznał że już zaczynam tęsknić. Ale dopiero gdy wchodziłam do mieszkania moje oczy się szkliły a serce nasiąkało tęsknotą za nim. 



Przez Ciebie spadam, spadam coraz niżej na dno. Noce nieprzespane się dłuża, i wydaję sie jakby trwały wieczność. A dni stają się bez sensu, od czasu gdy ciebie już nie ma. 




Przyjaciółka? - Druga zaufana kobieta w moim życiu tuż po mojej mamie.




pamiętam szkolną wycieczkę do Krakowa, kiedy w drodze powrotnej prawie każdy spał, w autobusie panowała dziwna cisza. on z kumplem siedział na samych tyłach a ja przed nimi, zerkałam co chwilę na niego, siedział z telefonem w ręce wpatrując się w szybę, coś było nie tak. poczułam wibrację w kieszeni napisał mi smsa o treści. ' nie dam rady dłużej udawać, że nic do ciebie nie czuję, kocham cię jak pojebany. ' odwróciłam się do niego z wielkim uśmiechem na twarzy. usiadłam koło niego i przez całą drogę siedzieliśmy w objęciach milcząc.




uwielbiam przesiadywać w jego domu , jak jego mała siostra wpada do pokoju i rzucając się na mnie całuje mnie po oczach i czole . kiedy on za wszelką cenę chcę ją wyrzucić z pokoju a ona trzyma mnie za kark mało nie urywając mi głowy . uwielbiam tą nutkę zazdrości w jego oczach . 



siedzieliśmy z ekipą na przystanku , chodził w kółko zamyślony zerkając na mnie ukradkiem . podszedł do mnie i gwałtownym ruchem pociągnął mnie za rękę . -my spadamy , narazie . - rzucił w stronę przyjaciół . - co Ty wyprawiasz? - zapytałam . - ile mam czekać żeby w końcu być z Tobą sam na sam? dłużej nie mogę . - zaśmiał się i lekko musnął moje wargi . - ale czekaliśmy na pizze głupku . - syknęłam . - jebać pizze , idziemy do mnie na frytki . - rzucił ciągnąc mnie za rękę . - Ty i te Twoje jebnięte pomysły - zaśmiałam się i obejmując go ruszyliśmy w stronę jego domu .



poznałam go w parku wpadając na niego i wyzywając od najgorszych , ciągle spotykaliśmy się w tym samym miejscu mijając się z nienawiścią w oczach gdy już przywykliśmy do tego uśmiechaliśmy się do siebie łagodnie , zbliżyliśmy się do siebie , spędzaliśmy razem całe dnie świetnie się bawiąc , zaufałam mu , mówiliśmy sobie o wszystkim , nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic , odrabialiśmy razem lekcje , szliśmy razem do szkoły i na wagary , przesiadywał w moim domu pół dnia , rodzice traktowali go jak lokatora , pomagał mojemu tacie i robił z moją mamą obiad , wpadał nawet wtedy kiedy mnie nie było w domu i spędzał z nimi czas . tak się zaczęła historia pewnego mężczyzny który mówi do mnie 'siostra' . 






nie mam ochoty na nic oprócz siedzenia w swoim pokoju i sączenia przez słomkę pepsi . nie chce mi się wychodzić z domu ani spotykać z ludźmi , dość mam ich towarzystwa , dobrych rad i kazań . idę do przyjaciół i po dziesięciu minutach wracam do domu , wolę samotność i cztery niebieskie ściany swojego pokoju .


A teraz zamknij oczy i śpij. Zostaw cały ten świat za zasłoną rzęs. Zaśnij. 



Stała na przeciwko niego. Topiąc się w jego ciemnych oczach nerwowo przełykała ślinę. Patrzyła na niego błagalnym wzrokiem i nieśmiało wyciągnęła dłoń w stronę jego policzka. Odsunął się. "Chyba musisz już iść."- wyszeptał spuszczając głowę. Gubiąc uderzające o ziemię łzy, odeszła.



- Kochanie, włóż od tyłu.. - Żółw ? 



Zawsze chciałam to zrobić. Chciałam podejść do Ciebie i wykrzyczeć w twarz jak jest mi źle. Jak brak Twojej obecności rozpierdala mnie od środka. Jak każdej nocy płaczę w poduszkę a potem ruszam do szafki po tabletki, bo ból głowy jest do niewytrzymania. Jak za każdym razem gdy mijam Cię na ulicy zagryzam wargi i odwracam wzrok, żebyś tylko przypadkiem nie zauważył, że kompletnie nie radzę sobie z tym światem.


Promienny uśmiech na jej twarzy i dłoń ułożona na jego policzku. "Zakochaj się we mnie." - szepnął i spuścił głowę. Popatrzyła w jego tęczówki i cicho wymamrotała "Za późno.." Odwrócił się a kiedy był w drzwiach głośno krzyknęła. " Już dawno to zrobiłam." Mocno ją przytulił. 



I na chuj się cieszysz. To nie konkurs na najbielszy uśmiech !




Wierzę, że kiedyś szczęście uśmiechnie się i do mnie. 



tylko przy nim czula sie wazna i bezpieczna




1 komentarz: